Gdyby dalej komputery były obsługiwane głównie za pomocą wpisywanych komend, kwietniowe prima aprilis nabrało by smaczku. Jest taka komenda którą wraz ze znajomymi w latach 90`tych dokuczaliśmy sobie niezmiernie. Dla jednych kawał i zabawa – dla drugich nie bardzo.
Wpisujesz C:\ format c: przyduszony klawisz enter, kilka dłuższych chwil i twardy dysk z danymi stawał się... pusty. By proces przyspieszyć dodaje się w linijce komendy /q . Od słowa quick.
Procedurę można było zatrzymać, np. CTRL + Breake, lub wciskając Power Off na obudowie jednostki centralnej przy komputerach stacjonarnych. Kto pamięta te czasy to zapewne ma w zanadrzu swoje magiczne triki funkcjonujące na systemie DOS.
Gdy w 1995 Microsoft wypuścił na rynek Windows 95 nastąpił przełom i ogromny wzrost zainteresowania owymi systemami. Ten produkt w pełni graficzny, sterowany częściowo myszką lub dalej przy pomocy kodów klawiatury dawał ogrom możliwości. Obsługa zaczęła być bardziej „dostępna”, przejrzysta oraz szybka. Komputery zaczęto wykorzystywać dosłownie i w przenośni do wszystkiego.
Znając jeszcze hasła z DOS`u można było ingerować w działania Win95. Można było sporo namieszać ale też sporo zdziałać na korzyść, ponieważ sam system miał wgrane swoje ścieżki „myślenia”, a tym samym ograniczenia. W razie czego zawsze były pod ręką CTRL+ALT+DEL . W najnowszych systemach Microsoftu nie możemy praktycznie nic pozmieniać od środka. Ale wracając do różnic, możliwości i ograniczeń, aktualnie, by na przykład wyświetlić zawartość danego katalogu wystarczy kliknąć dwukrotnie lewym klawiszem myszki (w standardzie) na ikonę folderu..i już. Wyskakuje okienko z danymi. Wracając do lat 90`tych i wcześniej, należało odpowiednio wpisać komendy. By pokazać zawartość katalogu GADGETY, następnie wyświetlić wszystkie pliki w tym katalogu (o ile tam jakieś się znajdują) posortować według a) rozszerzeń b) nazwy c) rozmiaru d) daty utworzenia, od najstarszej e) daty utworzenia, od najmłodszej :
cd c:\gadgety dir
a) dir /oe
b) dir /on
c) dir /os
d) dir /od
e) dir /o:-d
Teraz obsługa komputerów jest coraz prostsza i nieco „płytsza” wg mojego gustu. Coś jak obsługa smartfona – nawet dziecko (nie obrażając tych cudownych młodych ludzi) to potrafi.
Kiedyś łamigłówka i konkretne, matematyczne wręcz działania.
Dziś klik klik klik klik… aż do znudzenia. Chyba, że wykorzystujemy komputery w sposób satysfakcjonujący i zaspokajający nasze potrzeby.
Ja tak się staram – nie patrzę w monitor bez celu.